Agata Wojno – Published 12/18

„Pożegnanie starego roku
Zostawmy Staruszka w spokoju
odrzućmy pretensje i żale
on w trudzie odchodzi i znoju
a my urządzamy dziś bale …

Zostawmy Staruszka, zostawmy
i dajmy mu czas na refleksje.
Niedawno był młody, postawny,
lecz gorzkie odebrał tu lekcje.

Zbyt wiele miał tu do zrobienia,
zbyt dużo na świecie się dzieje,
zbyt wielkie w nas były pragnienia,
zbyt duże w nas były nadzieje.

Więc jednak pożegnać go warto
niech nikt się już nad nim nie znęca,
a bramę zostawmy otwartą
niech wejdzie radosny następca.”

Aireta

 

Moje pożegnanie z Rokiem 2018…

 

Mamy zdaje się wszyscy tendencję postrzegania rzeczywistości przez pryzmat swoich własnych doświadczeń, nie ma w tym nic dziwnego. I tak oto, w czasie, kiedy stary rok odchodzi a nowy wygląda już zza rogu, by wskoczyć na miejsce starego… zawsze się zastanawiam, czy inni ludzie przeżywają ten czas tak samo refleksyjnie i intensywnie jak ja, czy inaczej? Moja koleżanka, na przykład, nie cierpi mody na noworoczne postanowienia, drażni ją ten czas, kiedy ludzie nie przestają przechwalać się wielkimi zmianami, jakie to mają zamiar poczynić w swoim życiu z początkiem nowego roku. Nie robi żadnych postanowień, żeby nie być rozczarowaną, kiedy runą z hukiem na początku lutego. Moja koleżanka żyje normalnie i tylko cyfra w kalendarzu uświadamia jej, że kolejny rok minął i… żyje zadowolona z życia bez spektakularnych zmian.

A ja? Ja mam inaczej…  I lubię to moje „inaczej”. Upajam się tym czasem podsumowań, z refleksją oglądam rok, który odchodzi i siebie na przestrzeni minionych dni i robię rozrachunek z samą sobą… Spoglądam z ukradkiem na kalendarz minionego roku i zastanawiam się, czy mój wysiłek zachodu był warty, a fałszywe kroki były tylko przypadkiem? Ile dobrego w tych dniach co minęły zapisał anioł w księdze mego życia? Czy me nadzieje runęły w gruzy? Czy jednak się ziściły? Czy pochylona nad niedolą drugiego człowieka, gotowa jestem służyć mu w potrzebie, czy pochłonięta urokami własnego świata, nie jestem zdolna zrobić nic w tym temacie? Po raz kolejny stoję na życia wirażu, bo tak się czuję zawsze, kiedy żegnam stary rok a witam nowy. Niepewna jutra, co mi los przyniesie… Kolejny krzyżyk kreślę w starym kalendarzu i z nadzieją patrzę na puste kartki nowego kalendarza.

 

Im jestem starsza, tym bardziej lubię ten czas podsumowań i wyznaczania sobie celów na nowe miesiące. Doceniam swoją rzeczywistość i szanuję każdy moment, bo każdy moment daje mi możliwość rozwoju, zmiany na lepsze. Możliwość szanowania siebie na tyle mocno, aby umieć wycofać się ze wszystkiego, co mi już nie służy, co nie powoduje, że wzrastam w swoich założeniach, co nie czyni mnie szczęśliwą. Może właśnie początek nowego roku, to taki dobry moment do rozrachunku z przeszłością i odkrycia, że jeżeli nie jesteśmy traktowani z miłością i szacunkiem, to może warto sprawdzić swoją własną „metkę z ceną”… Może zwyczajnie sami zaniżyliśmy swoją wartość. To ty i tylko ty, to ja i tylko ja, mówimy ludziom wokół jaka jest nasza wartość. Może to teraz właśnie u schyłku starego roku warto zeskoczyć z wieszaka z przecenami i stanąć za szybą, obok innych wartościowych „rzeczy”?…

 

Kruchą łupiną płyniemy w nieznane, a ta łupina jest bezcenna, bo to nasze życie: system naszych wartości i uczuć, granica możliwości i ustępstw, miejsce na kompromisy albo ich brak…

 

A moje postanowienie noworoczne? Nauczyć się w końcu cieszyć z tego, co mam. I tego życzę każdemu, bo to prawdziwie szczęście umieć kochać swoje życie. I cel podróży widzieć w oddali.

 

Agata Wojno