Elżbieta Ulanowska – Published 07-08/19

         UNRRA dała radość dzieciom i pomoc dorosłym

                 Jeszcze trwała II wojna światowa jak w 1943 roku zaczęło działać powojenne dziecko Narodów Zjednoczonych: United Nations Relief and Rehabilitation Administration w skrócie: UNRRA. Pojawiła się jako największa w historii ludzkości organizacja humanitarna z zadaniem wielokierunkowej pomocy państwom, które najbardziej ucierpiały w II wojnie światowej.  Jej głównym sponsorem były Stany Zjednoczone (72%), a w pozostałym procencie również inne państwa.   W oficjalnym spotkaniu w listopadzie 1943 roku w Białym Domu pomoc zadeklarowały 44 kraje sojusznicze. Po wstępnych ustaleniach w Atlantic City ruszyła akcja robienia zapasów, a w świat poszły pozytywne przekazy pod hasłem: „Pomoc ludziom, by byli w stanie pomóc samym sobie”. 

                Znalazłam wydaną wiosną 2018 roku książkę prof. Józefa Łaptosa: „Humanitaryzm i polityka. Pomoc UNRRA dla Polski i polskich uchodźców w latach 1944-1947”. Nie jest to czysta beletrystyka, a raczej naukowe i wnikliwe opracowanie danych dokumentujących, jak ogromnego dobrodziejstwa doświadczyliśmy w wyniku kilkuletniego działania „Cioci” UNRRA. (Tak ją  pieszczotliwie nazywano). W świetle faktów przedstawionych przez autora należy wnioskować, że aktywność tej organizacji w polskiej historiografii i pamięci nie została dotąd właściwie oceniona i opisana. Książka więc wypełnia swoistą lukę wdzięczności, jaką mamy do spłacenia wobec jej pomocowych zasług. Pierwsze transporty UNRRA droga morską dotarły do portów w Konstancji i Odessie na początku 1945roku, (Gdynai i Gdańsk były jeszcze zaminowane). Stąd zawartość statków przewożono drogą kolejową  już na wyzwolone od Niemców tereny. A była to niebagatelna liczba 120 składów pociągów, zawierających to, co najbardziej potrzebne: żywność, leki, nasiona, koce, oraz sprzęt transportowy, czyli ciężarówki i samochody. Szacuje się, że łączna  wartość pomocy wyraża się kwotą  478 milionów dolarów.

                Józef Łaptos, historyk i politolog, dokładnie omawia lata pomocy tym krajom, gdzie wojna i dodatkowo niemiecki okupant celowo poczynił ogromne zniszczenia. Ta doraźna pomoc miała stanowić istotny krok do odbudowy i reorganizacji gospodarek krajów i świata. Zwłaszcza Polska stała się największym beneficjentem darów potrzebnych i zauważalnych, a  były to  wielorakie produkty dla rolnictwa i surowce dla przemysłu. W następnych latach UNRRA uruchomiła przewóz towarów również  lądem i samolotami. Tak dostarczano głównie leki, oraz wyposażenia laboratoriów. Do końca 1948 roku zawinęły do Polski 1443 statki ze zbożem, maszyny rolniczymi, a nawet  żywymi zwierzętami. Ameryka miała pod dostatkiem koni, a ich cena nie była wysoka, wahała się pomiędzy 110 i 140 dolarów za sztukę. Jedynie transport stanowił problem. Znaleziono rozwiązanie.  Do odpowiednio przystosowanych statków ładowano po 300 sztuk. Łącznie przewieziono do Polski 140 000 koni oraz znaczne liczby innych gatunków z przydomowej hodowli. Jakoś docierały w dobrej kondycji, nadzorowane przez wolontariuszy, opiekunów. Jednak trzytygodniowa podróż na pokładach statków, w ciasnych boksach, stanowiła dla zwierząt ogromny stres. 

                 W pamięci ludzi najbardziej utkwiły dostawy produktów żywności i odzieży w paczkach UNRRA. Wzbudzały radość i nadzieję na lepsze życie, po 5 letniej gehennie okupacji niemieckiej. Statystyczny Polak był nagi, nie miał innej odzieży poza noszoną i był głodny, nie miał żadnych zapasów żywności. Brak obuwia nie pozwalał chodzić do szkoły wiejskim dzieciom, w mroźne dni.  Dostawy używanej odzieży miały ogromne znaczenie też dla dorosłych. Szczególnie pożądane były tzw. „Meki”, kurtki z magazynów wojskowych. Zbyszek Cybulski w filmie „Popiół i diament” w takiej kurtce lansuje swoistą modę ówczesnych lat.

                Byliśmy oczarowani smakami i kolorowymi opakowaniami serów, masła, kakao, czekolady, mleka w proszku i gumą do żucia, nieznaną dotychczas. Palacze tytoniu otrzymali papierosy Camel, a Pall Mall w opakowaniach metalowych podziwiano jako niesłychaną ekstrawagancję Amerykanów.

    Potrzeby były ogromne, bo szerzyły się choroby. Cennym adresem okazało się kwatermistrzostwo armii amerykańskiej, od którego odkupiono 22 szpitale na 1000 łóżek każdy,  z pełnym aparaturowym wyposażeniem. Do warszawskiego Tarchomina trafiły urządzenia do produkcji antybiotyków.  Dostarczono je z Kanady, gdzie przeszkolono też personel wytwórni. Penicylina odkryta w latach czterdziestych, weszła do lecznictwa z własnej produkcji w 1950 roku. 

                 Szczególną pomoc skierowano dla uchodźców, czyli osób przebywających poza granicami Polski po zakończeniu wojny.  Byli wśród nich żołnierze AK, wywiezieni po powstaniu warszawskim i zgrupowani w obozach jenieckich na terenie Niemiec.  Na nich w Polsce czekała kara śmierci. Ponadto w do tej grupy należeli  więźniowie hitlerowskich obozów koncentracyjnych, a także osoby  wywiezione do prac fizycznych. Wszystkich  deklarujących  pozostanie na  Zachodzie, Związek Sowiecki uznał za zdrajców. A otaczanie ich specjalna opieką za akt polityczny.

   Ostatecznie  pomoc została przerwana gdyż władze komunistyczne, traktowały amerykańskie wsparcie jako ingerencję w suwerenność Polski Ludowej. Tak skończyła się nadzieja Polaków na dobrobyt.

                  UNRRA w Polsce i Europie stała się świętym słowem, jej hojna ręka często decydowała o życiu i śmierci tysięcy istnień ludzkich. Wobec konfliktu z Rosją Stalina Kongres Stanów w połowie roku 1947 cofnął finansowanie organizacji, ale nie przekreślił jej wielkich DOKONAŃ.     

       Elżbieta Ulanowska