Elżbieta Ulanowska – Published 12/17

            Rewindykacja dzieła z Columbus, Ohio do Muzeum Narodowego w Warszawie   *

     ( historia prawdziwa)

Po II wojnie światowej zaginęła ogromna liczba, mierzona w dziesiątkach tysięcy dzieł zagrabionych i  wywiezionych z polskich placówek sztuki. Udaje się z wielkim trudem odnaleźć tylko niektóre z nich i taki właśnie szczęśliwy los przypadł w udziale barokowemu „Portretowi mężczyzny w peruce” namalowanym przez Polaka, Krzysztofa Lubienieckiego około roku 1728, o rozmiarze 51 na 41cm. Obraz stanowił własność Muzeum Narodowego w Warszawie, był oznaczony numerem katalogu 127168. Podaję te dane, bo będą miały istotny wpływ na jego powrót do Polski.

       Pomimo starannego zabezpieczenia dzieł sztuki w 1939 roku przez pracowników muzeum, obraz ten wraz innymi dobrami kultury przepadł po Powstaniu 44 roku. Nie zaistniał nawet żaden nikły ślad gdzie można go szukać. Niemcy opuszczając miasto rabowali co się dało i umieszczali w swoich domach i pałacach. To dzieło trafiło do zamku Goeringa, położonego w Austrii w miejscowości Fischhoen. Po zakończeniu wojny, od 1 sierpnia 1945 roku przez ponad 2 miesiące w posiadłości tej stacjonowała amerykańska jednostka Rainbow Diwision, w której służył John Wittmann. Niewiadomo czym się kierował ów młody żołnierz, że z masy innych wartościowych przedmiotów wybrał sobie właśnie ten obraz jako pamiątkę udziału w II wojnie światowej, w Europie. Zapakował obraz do osobistego bagażu, a następnie przywiózł trofeum do Stanów. Dzieło umieścił w swoim pokoju, wśród innych przedmiotów świadczących o jego służbie. W roku 1971 zmarł, ale  wcześniej  wykonał szereg zdjęć, fotografując siebie i swoje skarby.

     Pewnego dnia po upływie kilkunastu lat od śmierci Johna, jego syn Robert Wittmann,  postanowił przeszperać dokumenty i papiery pozostawione przez ojca. W czasie przeglądania zdjęć natrafił na humorystyczny slajd przedstawiającą ojca celującego z mauzera do popiersia Hitlera, a na ścianie za nim wyraźnie widoczny stary portret. Następnym znalezionym  dokumentem była fotografia odwrotnej strony obrazu, gdzie mógł przeczytać napis: Muzeum Narodowe w Warszawie oraz ten podany przeze mnie wcześniej numer katalogowy. Tekst w obcym języku zaintrygował Roberta ustalił, że chodzi o stolicę Polski. Wprowadził dane ze zdjęcia do komputera, a wtedy ukazał mu się znany wizerunek głowy w białej peruce, którą widział na slajdzie, z dopiskiem: „zaginiony”. Sprawę skomplikowało sprzedanie  obrazu  przez drugą żonę ojca, więc od lat już nie był w posiadaniu rodziny Wittmannów.   

     O swoim odkryciu Robert zawiadomił Warszawskie Muzeum, które natychmiast rozpoczęło akcję szukania dzieła w Stanach. Trwało to od 2009 do 2015 roku kiedy wreszcie udało się ustalić funkcjonariuszom FBA współpracującym z Warszawskim Biurem Śledczym, że to cenne płótno znajduje się u kolekcjonera Johna Bobba mieszkającego w Westervill na przedmieściach Columbus, Ohio. Rodzina ta gromadzi od lat dzieła sztuki i kiedy w 1990 roku nabywali portret nie bardzo zdawali sobie sprawę co kupują, gdyż naklejka mówiąca o polskim pochodzeniu dawno odpadła. Został jedynie wyraźny i łatwy do zidentyfikowania numer katalogu.

      Dopiero w czerwcu ubiegłego roku przedstawiciele FBI i Muzeum Narodowego przylecieli do Columbus i po dokładnym obejrzeniu dzieła podpisali stosowne dokumenty. Rodzina kolekcjonera będąca przez 25 lat w posiadaniu dzieła oddała je, nie żądając żadnej rekompensaty. Nadto zorganizowano  uroczyste, pożegnanie obrazu, który miał być przesłany prawowitemu właścicielowi. Prawdziwa niespodzianką i przyjemnością dla  rodzin Wittmannów i Bobbów stało się zaproszenie ich do Narodowego Muzeum w Warszawie na instalację obrazu, i  dodatkowe wręczenie dyplomów uznania za etyczną,  godną naśladowania postawę. W czasie uroczystości zajmowali oni honorowe miejsca obok ambasadora USA w Polsce. W śród licznych przemówień zabrał głos Robert Wittmann: „ Chciałbym zaapelować do wszystkich, którzy służyli w czasie wojny II wojny światowej, do ich rodzin, do muzeów i prywatnych kolekcjonerów, aby przejrzeli i sprawdzali co posiadają. Jeśli w grę wchodzi oczywiste, bezprawne zagrabienie jakiegoś dzieła, jak w tym przypadku, zróbcie podobnie jak rodzina Bobbów, zwrócicie posiadaną rzecz prawowitemu właścicielowi”.  

     Oby podobne powroty dzieł sztuki do Polskich zbiorów muzealnych zdarzały się jak najczęściej. Po upływie czasu, ponad 70 lat, trudno jednak liczyć  na podobne sytuacje. Do dziś w polskiej bazie danych o zaginionych dziełach figuruje liczba  63 tysięcy bezcennych eksponatów.  

     Elżbieta Ulanowska