Józef Hart – Published 03/20

TRANSLATE

Rozważania emeryta…
Siedzę przy kominku i rozmyślam: czego ja się właściwie nauczyłem w swoim życiu? Kiedy chodzi o stosunki z innymi ludźmi, z domu i szkoły wyniosłem szacunek

i tolerancję dla innych. To jednak jest/było za mało, szczególnie z moim popędliwym charakterem. Doświadczenie nauczyło mnie, że w rozmowach muszę ludzi najpierw wysłuchać, potem ugryźć się w język zanim cokolwiek powiem, potem policzyć do trzech, i dopiero wtedy coś odpowiedzieć, albo po prostu powiedzieć „nie wiem.” Nie musimy się wstydzić powiedzieć „nie wiem”, bo jeśli nie widać na horyzoncie porozumienia lub kompromisu, to dyskusja czy kłótnia nic nie da. Jeśli zaś chodzi o rzeczy praktyczne, takie, które są pomocne w codziennym życiu, najbardziej użyteczne są dla mnie następujące: „czarna skrzynka” (black box), „powrót do podstaw” (back to basics), „krok po kroku” (step after step) i „następnym razem” (next time).

Na początku lat 80-dziesiątych uczyłem elektroniki. Był to okres, kiedy tranzystory zastępowały lampy elektroniczne, a personalne komputery były w powijakach. Mogłem wtedy tłumaczyć studentom jak elektrony „płyną” przez diody i poszczególne tranzystory w obwodach elektronicznych. Wkrótce jednak nadszedł czas na układy scalone (ICs) i komputery, i w obwodach pokazały się setki, a nawet tysiące tranzystorów. I tu stanąłem… Na szczęście miałem okazję spotkać profesora elektroniki z Bukaresztu, który zapoznał mnie z konceptem „czarnej skrzynki.” Polega on na tym, że skoro urządzenie jest za bardzo skomplikowane aby zastanawiać się co się dzieje w jego środku, wystarcza wiedzieć jak powinno działać i jakie są symptomy awaryjne. Jest to oczywiście wynikiem ciągłego postępu technologii. Zastosowanie metody „czarnej skrzynki” widać dzisiaj prawie wszędzie: technicy używają komputerowej diagnostyki, i jeśli coś nie działa prawidłowo, czy to w telewizorach, czy w samochodach, komputerach lub innych urządzeniach, po prostu wymieniają zespoły/części na nowe, zamiast próbować je naprawiać, jak za „dawnych czasów.”  Często w moim życiu stawałem przed problemami, które wydawały mi się za trudne do rozwiązania. Ponieważ z natury nie lubię poddawać się trudnościom szukałem metod na ich rozwiązanie. I tu do pomocy przychodziły mi moje zasady „powrót do podstaw”, „krok po kroku”, i „następnym razem.” Pierwszy raz spotkałem się z „powrotem do podstaw” na pierwszym roku akademii muzycznej. Często bywało tak, że po dwunastu latach nauki instrumentu (w podstawowej i średniej szkole muzycznej) nowy profesor w Akademii stwierdzał, że coś jest nie tak z wykonywaniem utworów, i nakazywał ćwiczenia tylko gam i pasaży. Każdy instrumentalista wie, że zaczynamy naszą karierę muzyczną ćwicząc gamy i pasaże, są one podstawą gry. W późniejszym stadium rozwoju są one jednak tylko „rozgrzewką” do wykonywanych utworów, więc powrót do początków zarządzony przez profesora był radykalnym posunięciem i metodą na poprawę. Podobnie możemy postępować, kiedy stajemy przed skomplikowanym problemem. Musimy wtedy zastanowić się jak rozłożyć ten problem na mniejsze części, gdzie zacząć, i jakie metody zastosować w celu jego rozwiązania. Często kładłem wtedy przed sobą czystą kartkę papieru, na której pisałem co jest za, co przeciw, co najpierw, i co by było gdyby. Wiedziałem też, że najważniejsze to rozpocząć ten proces, posuwać się małymi kroczkami, byle był jakiś postęp, i tak krok po kroku do celu. Szczególnie ważne jednak było to, że rozumiałem, że jeśli rozwiązanie nie wyjdzie za pierwszym razem, to należy próbować za drugim razem, za trzecim razem, i za następnym razem… I właśnie tego, wytrwałości w rozwiązywaniu problemów w roku 2020 życzę sobie i czytelnikom Forum. Powodzenia w tym jeszcze ciągle nowym roku.

 

   Józef Hart