Józef Hart – Published 04-05/20

Rozważania emeryta…
Siedzę sobie na schodkach ganku (nareszcie jest na tyle dobra pogoda, że mogłem

wychylić nosa na dwór) i myślę – co by tu napisać żeby było i ładnie, i poprawnie, no i żeby pasowało do chwili. I nagle olśnienie – napiszę o strachu. Ale najpierw, co to właściwie znaczy być nieustraszonym? Wydawałoby się, że to po prostu oznacza nie bać się niczego. Wiemy jednak, że ludzi którzy się niczego nie boją jest bardzo mało, za to wielu jest takich (szczególnie dzisiaj), którzy pomimo obaw i lęków wykonują swoje obowiązki. Kiedy słucham wypowiedzi pielęgniarek i lekarzy walczących o życie pacjentów każdego dnia, kiedy widzę ich stroje przypominające skafandry astronautów, to wiem, że się boją, a jednak pracują z narażeniem swojego życia, więc może są nieustraszeni?  Kiedy czytam o bohaterstwie żołnierzy Powstania Warszawskiego walczących z przytłaczającą siłą faszystowskich okupantów, podziwiam ich odwagę. Kiedy rozpoczynali powstanie liczyli na pomoc Aliantów, więc jednak mieli nadzieję na zwycięstwo. Bardziej nieustraszeni byli moim zdaniem bojownicy powstania warszawskiego getta, bo z góry wiedzieli, że nie mają szans na zwycięstwo, ale i tak rzucili się do walki, bo chcieli dać przykład przyszłym pokoleniom, że nie będą szli pod nóż jak bydło…

Przypomina mi się powiedzenie z czasów mojej młodości: strach ma wielkie oczy. Używaliśmy tego powiedzenia często, żeby umniejszać ewentualne niebezpieczeństwo, żeby dodawać sobie odwagi. Dzisiaj powiedzenie to ma zupełnie inne znaczenie, bo widać jak łatwo ludzie mogą wpaść w panikę. Kiedy na początku marca Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła pandemię pomyślałem, no cóż, trzeba będzie przeżyć i to. Wybrałem się do sklepu na „normalne” zakupy, i widzę, że ludzie kupują po dwa wózki, naładowane czym się da. Podszedłem do półki gdzie na ogół leżą stosy papieru toaletowego, a tu pustka.  Dzwonię do córki spytać co się dzieje, a ona do mnie, że owszem, papieru toaletowego nie ma nawet w Costco, a tam przecież zawsze pełno tego. Dlaczego papier toaletowy, myślę sobie, przecież tym wirusa nikt nie zwalczy. Z wyjaśnieniem pośpieszyli mędrcy psychologii i socjologii. Wygląda na to, że gromadzenie zapasów papieru toaletowego to stosunkowo tania akcja, a ludzie lubią myśleć, że robią coś, gdy czują się zagrożeni. Gromadzenie powoduje również, że ludzie czują się bezpieczniej, zwłaszcza gdy świat stoi w obliczu nowej choroby, nad którą mamy (jeszcze?) bardzo mało kontroli. Możliwe też, że jesteśmy biologicznie zaprogramowani do gromadzenia zapasów, podobnie jak ptaki, wiewiórki i inne zwierzęta, które mają tendencję do gromadzenia żywności na gorsze czasy.

Więc jak to jest z tym strachem? Na pewno zdecydowana większość z nas rodzi się z wrodzonym strachem, bo to nam dała Matka Natura. Nasz instynkt w obliczu niebezpieczeństwa dodaje nam „skrzydeł” (czyli adrenaliny) i nakazuje uciekać lub chować się. Dopiero lata ćwiczeń i treningu oraz „racjonalny” mózg pozwala nam lepiej oceniać sytuację i podejmować decyzje często sprzeczne z instynktem. Przykładów na to jest wiele. Tej właśnie racjonalności i spokoju w obliczu „Nieznanej” życzę wszystkim czytelnikom Forum. Racjonalności dzisiaj niezwykle nam potrzeba. Należy brać pod uwagę wypowiedzi fachowców, epidemiologów lekarzy, uwzględniając zalecenia rządzących, aby nie eskalować niepotrzebnie strachu, a jednocześnie nie zbagatelizować sytuacji w jakiej się znajdujemy żyjąc z COVID-19. Mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli powiedzieć: strach miał wielkie oczy…

                                                                         

Józef Hart