Józef Hart – Published 06/18

O emocjach…

 

Siedzę przy stole i gram z moją Najdroższą w remika. Wyrzucam kartę, a ona ją bierze i wykłada swoją rękę – remik! Ona zadowolona, śmieje się, a mnie o mały włos szlag trafia: jak ja mogłem tak zagrać? Rzucam kartami, „krew mnie zalewa”, a przecież gramy tylko o „pietruszkę” (czyli o nic). Skąd u mnie taka złość? Za chwilę już się śmiejemy i gramy dalej jakby nigdy nic.

Siedzę przy stole i słucham rozmowy, a właściwie gwałtownej dyskusji dwóch znajomych (na tematy polityczne). Jeden wyzywa drugiego od bałwanów i idiotów, przerywają sobie co chwilę i o mało co nie skoczą sobie do gardła. Obydwaj są dobrze wykształceni i wychowani, a jednak emocje biorą górę. Dlaczego nie mogą  porozmawiać spokojnie, bez wyzwisk, przecież widać, że ich argumenty nie są wystarczająco przekonywujące. A może to właśnie jest powodem tego, że tracą równowagę? Mogłoby się wydawać, że w tym pięknym i wspaniałym świecie w którym żyjemy każdy ma prawo do swoich przekonań, wyznań i opinii (dopóki nie szkodzi to innym). A jednak, lepiej by było, gdyby oni myśleli tak jak my, bo to przecież my mamy rację i powinno być tak jak my myślimy (i chcemy). No tak, ale co to ma wspólnego z emocjami?

Kiedy byłem jeszcze dzieckiem moja mama często mnie pouczała abym panował nad swoimi uczuciami (emocjami). Nie mówiła dlaczego, to miało być dla mnie oczywiste. Z drugiej strony, jako studenta muzyki uczono mnie żeby moje wykonanie utworu było pełne ekspresji, bo to przemawia do słuchaczy. Przykładów na to jaką wielką rolę emocje odgrywają w naszym życiu można podawać bez liku: nosi serce na rękawie, ma twarz pokerzysty (czyli nie można go odczytać), miłuj bliźniego jak siebie samego, zmiażdżył przeciwnika bez litości, szczęśliwy jak niemowlaczek itd., itp. Tyle, że nikt mnie nie uczył co to są emocje, jakie są dobre a jakie złe, czy można emocje opanowywać i jak. Owszem, dowiedziałem się, że są flegmatycy i cholerycy, a trochę potem, że geny mają wpływ na moje reakcje, ale tak właściwie moje pytanie co z tymi emocjami nie bardzo zostało wyjaśnione…

Dość dawno temu kupiłem książkę Daniela Golemana „Inteligencja emocjonalna” (Emotional Intelligence) bo zainteresował mnie tytuł książki – jak to, inteligencja emocji? Książka leżała na półce, bo tyle innych, ciekawszych książek wpada człowiekowi w ręce… Ostatnio jednak doczekała się tego, że zacząłem ją czytać. Znalazłem w niej mnóstwo ciekawych wiadomości. Między innymi to, że już ponad dwa tysiące lat temu Arystoteles zadawał sobie podobne pytania jak ja teraz.  I że to nic dziwnego, że tak mało wiedzieliśmy o emocjach, bo dopiero niedawno technologia rozwinęła się na tyle, że można było zajrzeć do mózgu człowieka (żywego). I wtedy stwierdzono, że mózg można podzielić na emocjonalny i intelektualny, czyli część mózgu zajmuje się emocjami, a część rozumowaniem i wszystkim, co z tym związane czyli między innymi analizą, syntezą, pamięcią, i wnioskowaniem. Te dwie części współpracują ze sobą, ale mózg emocjonalny reaguje dużo szybciej, błyskawicznie, bo to jest mózg pierwotny, niezbędny do naszego przetrwania. Najwięcej badań dokonano nad częścią mózgu, która kieruje uczuciem strachu. Udokumentowano dokładnie mapę obwodów mózgu zajmujących się strachem, stwierdzono skąd i gdzie idą sygnały informujące o strachu i gdzie podejmowane są decyzje. Mniej znane są natomiast trasy sygnałów dotyczących innych uczuć, ale badania posuwają się do przodu. Trwają dyskusje nad tym jak podzielić emocje na grupy. Do najbardziej podstawowych emocji zaliczyć można uczucia strachu, gniewu, smutku i zadowolenia, bo są one rozpoznawalne przez kultury społeczne na całym świecie. Pokazano nawet fotografie twarzy wyrażających te emocje członkom prymitywnego plemienia w Nowej Gwinei. Pomimo, że to plemię jest prawie całkowicie odizolowane od naszej cywilizacji, jego członkowie nie mieli żadnych problemów z rozpoznaniem tych emocji. Według autora książki nasze genetyczne dziedzictwo nadaje każdemu z nas szereg emocji, które określają nasz temperament, ale obwód mózgu jest niezwykle plastyczny, i jako dzieci w szkole i w domu możemy się uczyć kontrolować swoje emocje. I właśnie taką kontrolę emocji autor nazywa inteligencją emocjonalną. Dokładniej mówiąc inteligencja emocjonalna to zdolność do samokontroli, do gorliwości, wytrwałości i motywacji siebie samego. Zdolność do kontrolowania impulsów jest zasadniczą podstawą silnej woli i charakteru. Brak kontroli impulsów prowadzi do moralnych braków.

Idea, że emocje można i należy kontrolować rozwinęła się na tyle w Stanach (i nie tylko w USA), że szkoły zaczęły wprowadzać do swoich curriculum programy zwane SEL (Social and Emotional Learning czyli społeczne i emocjonalne uczenie). Programy te pomagają w zmniejszaniu problemów wśród dzieci w wieku szkolnym poprzez edukację charakteru, zapobieganiu przemocy, zapobieganiu narkomanii i utrzymywaniu dyscypliny szkolnej. Badania wykazały, że programy te dają pozytywne wyniki. No i okazuje się, że moja mama miała rację, tyle, że teraz wiem dlaczego.    

 

   Józef Hart