Małgorzata Oleksy – Published 06 to 08/17

Masakra!

Gdyby się zastanowić, jakie słowa najczęściej pojawiają się w mediach i na społecznościowych portalach, to na pewno każdy miałby wiele przykładów. Ludzie na bieżąco wyłapują przeróżne nowinki, ciekawe wpisy i posty; zaskakują i są zaskakiwani, wzruszają się, okazują obojętność, rozdają na lewo i prawo swoje polubienia, zakopują lub odkopują topory wojenne, toną w selfies i innych zdjęciach. Roztacza się wokół medialna i społecznościowa kopalnia ciekawostek, prawd niewyglądających na prawdę i kłamstw niepodobnych do kłamstwa – prawie jak na wielobarwnym straganie i to za darmo. Chociaż chyba każdy zdaje sobie sprawę, że i tak płaci ukrytą cenę…

 A wiecie, jakie to słowo w ferworze rozmaitości najbardziej rzuca mi się w oczy? Otóż, masakra! Otwieram, na przykład, pierwszą z brzegu polską gazetę, a tam tłustą czcionką wypisano, że jeden kandydat polityczny dokonuje masakry na drugim, włączam fejsa, a z postów wylewa sią zewsząd właśnie to słowo – MASAKRA! Masakrują się politycy, rozmówcy programów radiowych i telewizyjnych, artyści, zwolennicy z przeciwnikami, demonstranci z niedemonstrującymi, koty z psami, lewe z prawymi stronami medalu, wyznawcy z niewiernymi, przypadkowi ludzie z innymi przypadkowymi ludźmi, itd…

Totalny urodzaj masakry! Nie bez powodu właśnie to słowo często jest umieszczane w nagłówkach, bo niezależnie od zawartej treści wiadomo, że tak zareklamowany materiał wzbudzi największe zainteresowanie.

Kiedyś, w starożytnych czasach podobną popularnością i skalą emocji cieszyły się igrzyska, gdy to rzymska widownia z rozkoszą przyglądała się walkom gladiatorów lub rozrywaniu chrześcijan przez lwy… Nawet igrzyska olimpijskie w tym zestawieniu całkowicie traciły na blasku.

Samo słowo masakra od dawna przeżywa swe odrodzenie. Oczywiście pamiętamy, co ono oznacza w klasycznej wersji, ale w zetknięciu ze skalą nowych użyć i odniesień warto odświeżyć sobie definicję podaną przez słownik języka polskiego: masakra to – masowe zabijanie w okrutny sposób; wypadek lub inne tragiczne wydarzenie, w którym jest wielu rannych i zabitych.

W tym pierwotnym znaczeniu masakra po prostu opływa krwią. Dziś słowo to dotyczy także sfery psychologicznej. Znawcy mediów po raz kolejny odkryli, że głód igrzysk wcale w ludziach nie zamarł; w związku z tym uznano, że można go zaspokajać w bardziej wyrafinowany sposób.

 To masakrowanie słowem, a właściwie krzykiem i demonstracją, to manipulowanie faktami i rzucanie argumentów dalekich od prawdy, tylko po to, by komuś przysłowiowo dokopać lub zmienić tok czyjegoś myślenia jest znakiem naszych czasów. Dziś łatwo zauważyć, że zanika rola nie tylko rzetelności przekazu i prawdy, ale i dialogu. Ten tak promowany dotąd dialog najwyraźniej się wszystkim znudził.

Na jego miejsce skutecznie wkrada się przeciwstawny termin. Jest to KONFLIKT. W konflikcie zdają się być niemal wszyscy ze wszystkimi i wszystko ze wszystkim. Dialog ma w tym jazgocie bardzo marne szanse. Wręcz jest on przeganiany, by nie gasił rewolucyjnego ognia konfliktu. Masakra ma przecież psychicznie unicestwić przeciwnika, zmielić go na proszek tak, żeby nie był zdolny ani do powstania z popiołów, ani tym bardziej do bezużytecznego przy takim obrocie spraw dialogu.

Masakra strumieniami wlewa się do wielu sfer życia każdej grupy wiekowej. Przypuszczam, że najwcześniej ugruntowała się i nabrała rangi słowa – wytrychu wśród młodzieży, a dopiero potem przejęli ją na swój użytek dorośli. Z tym, że młodzi ludzie traktują masakrę z wrodzonym sobie wdziękiem i używają w odniesieniu do wachlarza codziennych, niekoniecznie śmiertelnie poważnych sytuacji. Masakrą nazywają nie tylko test w szkole, ale na przykład: niemodny strój, kiepski nastrój, niesprzyjające warunki atmosferyczne, klimat w domu, stan uporządkowania własnego pokoju, niesmaczny obiad, itd., itp.

 W ramach zakończenia pozwolę sobie na przytoczenie historii zasłyszanej kiedyś w kręgu nastolatków, gdyż ona pokazuje, czego młodzi uczą się od dorosłych w zakresie szeroko pojętej masakry.  A może to dorośli uczą się od młodzieży? Ocenę pozostawiam wnikliwemu czytelnikowi…

…W klasie j. angielskiego uczniowie szkoły średniej mieli indywidualnie zaprezentować jakąś zasłużoną postać ze świata społecznego. Każdy dysponował ograniczonym czasem na przedstawienie dorobku i znaczenia wybranej postaci. Jedna z uczennic przy prezentacji słynnej działaczki feministycznej postanowiła zaszokować klasę. Przez kilka minut dziewczyna nie mówiła nic sensownego, nie wyłożyła żadnych argumentów, tylko krzyczała jak opętana. Pani nauczycielka biła brawo, a koleżanki i koledzy po cichu skwitowali to jednym słowem – MASAKRA!

 

Gosia Oleksy