Maria Sladewski – Published 02/17

TRANSLATE

Zima w Cleveland potrafi popalić. Jest szaro, ponuro i jakoś tak ciężko. Widać to na naszych twarzach – zdecydowanie mniej się uśmiechamy. Trudniej nam wstać rano, a kiedy wracamy do domu, ciężko jest wykrzesać jakąkolwiek ilość energii. Tęsknimy za latem i za Polskim Piknikiem.

Dwójka przyjaciół, Marcelina Śladewska i Rafał Hryniewicz, postanowiła walczyć z ponurymi nastrojami. Ponieważ znają się nie od dziś, wiedzieli, że jeśli połączą swoją kreatywność i zmysł organizacji, wyjdzie im coś wspaniałego. Udało się! Marcelina i Rafał wpadli na pomysł zorganizowania Kuligu, pierwszego polskiego Zimowego Festiwalu. Wynajęli domek w Hickley, zaprojektowali plakaty i zorganizowali armię ochotników. W ten sposób 28 stycznia około dwustu gości mogło się bawić na pierwszym Polskim Zimowym Festiwalu.

Do tradycyjnego kuligu potrzebne są konie. Ponieważ w tym roku śnieg nie dopisał, zorganizowano wóz i dorośli i dzieci mogli cieszyć się przejażdżką i podziwiać dwa prześliczne konie. Wewnątrz domku dzieci mogły wykazywać się artystycznie, przeprowadzić suchą bitwę na śnieżki lub obejrzeć film. Było tak fajnie, że Księżniczka Elsa z disneyowskiego Frozen postanowiła wpaść w odwiedziny. Dzieciaki były wniebowzięte!

Na zgłodniałych czekało pyszne jedzenie, a na kilku szczęśliwców – pączki. Dorośli mogli też napić się czegoś mocniejszego. Było pyszne piwo z The Sibling Revelry Brewery oraz grzaniec z piwa i wina. Najedzeni i napojeni kuligowicze bawili się do późnych godzin nocnych śpiewając i tańcząc.

Jako jedna z wolontariuszy wydających jedzenie muszę powiedzieć, że nasz pierwszy Zimowy Festiwal bardzo się udał. Wszyscy pracowali jak w szwajcarskim zegarku- ktoś grillował kiełbasę, ktoś podawał jedzenie i picie, a ktoś inny sprzątał ze stołów i zajmował się dziećmi. Zdecydowanie był to nasz polski Yes, We Can. A za rok? Będzie jeszcze lepiej.