Ryszard Romaniuk – Published 01/18

Wieżowiec nad stacją kolejową

Po raz pierwszy przyleciałem do Cleveland w 1986 roku. Zostawiłem za sobą Pałac Kultury i Nauki w Warszawie i po wielu godzinach podróży przez ocean zobaczyłem „Terminal Tower”. Co jest?! Czy Stalin Amerykanom też dawał prezenty?! Na pierwszy rzut oka oba budynki są bardzo podobnie. Co zostawiłem za sobą, to odnalazłem tutaj. Kilkakrotnie wyjeżdżałem z PRL-u na Zachód. Zawsze wracałem, mimo że znajomi pukali się w czoło. Tym razem, chyba przez tę terminalną wieżę, mój stosunek do emigracji się zmienił. W 1988 roku przyleciałem z powrotem i jak się okazało, na stałe. Mówcie co chcecie, ale mnie naprawdę się zdaje, że to przez tę wieżę. Mój angielski zawsze był kiepski i z początku nie mogłem zrozumieć, dlaczego ta wieża jest wieżą „końcową”. „Zobaczyć i umrzeć”? Dlaczego? Okazało się, że to nie o jakieś sprawy ostateczne chodzi, ale o stacje kolejową, która jest w podziemiach wieżowca. Stacja kolejowa to w języku tutejszym „terminal”.

                Naszym wspólnym wspomnieniem jest widok Pałacu Kultury i Nauki, gdy przyjeżdżało się do Warszawy. Widok jego iglicy był sygnałem, że to już! Warszawa! Teraz też, gdy widać „Terminal Tower”, wiadomo, że dom blisko. Pawłow bardzo by się ucieszył, gdyby to czytał. Pawłow był równo sto lat starszy ode mnie. Niestety zmarł kilkanaście lat za wcześnie, żeby mieć „swój” pałac nauki. Budowę moskiewskiego pałacu nauki, czyli uniwersytetu moskiewskiego, zakończono w 1953 roku. Budynek ten jest też najwyższym z „Siedmiu sióstr”, bardzo podobnych do siebie słynnych wieżowców stalinowskich. W tamtym czasie był najwyższym budynkiem w Europie. Siedem sióstr zostało zbudowanych na polecenie Stalina, aby pokazać światu, że ZSRR też może budować wieżowce. Głównym architektem budynku uniwersytetu moskiewskiego był Lew Rudniew. Fakt, że przy budowie budynku pracowało kilkanaście tysięcy więźniów Gułagu, nie był wtedy powszechnie znany.

                Stalinowi tak bardzo się podobało, że kraje władzy ludowej mogą pochwalić się wieżowcami poświęconymi dobru społecznemu, że polecił Rudniewowi zbudować podobny pałac w Warszawie. Jako prezent ZSRR dla PRL. I tak powstał Pałac Kultury i Nauki (PKiN) czyli Pekin w Warszawie. Na początku PKiN był imienia Józefa Stalina, ale szybko nazwisko to zniknęło ze ścian pałacu. Warszawiacy po swojemu dawali mu różne imiona: ruski tort weselny, stalinowska strzykawka albo ch.. Stalina (znane z gry półsłówek „stój Halina”). No cóż, mimo tortu weselnego miłości nie było.

                Sami Rosjanie też wyrzekli się tortów. W 1955 roku Chruszczow powiedział, że to jest wyrzucanie pieniędzy i więcej sióstr nie będzie. Bardzo by się zdziwił, gdyby zobaczył, że po prawie pięćdziesięciu latach wybudowano w Moskwie kolejną siostrę, Pałac Triumfu. Stolica Kazachstanu też się pochwaliła swoim nowym tortem triumfalnym w 2006 roku. Ale akurat ten ostatni budynek mnie nie dziwi. Historia zapętliła się. Ale żeby to zrozumieć, trzeba krok po kroku wrócić i zobaczyć, skąd pomysł tych tortów się wziął.

                Jeżeli chodzi o Stalina, to wszystkiemu winni Amerykanie, którzy ponastawiali wieżowców i tym zadziwili świat. Stalin powiedział, że to co mogą Amerykanie z ich uciskiem człowieka pracy, na pewno może zrobić nowy człowiek radziecki. A Amerykanie ponastawiali: Wrigley Building, Manhattan Municipal Building, Chrysler Building, Empire State Building i oczywiście Terminal Tower! Manhattan Municipal Building jest imponujący, zbudowany w stylu Cesarstwa Rzymskiego z elementami włoskiego i francuskiego renesansu. Uważa się, że to właśnie ten budynek był źródłem inspiracji Rudniewa czy też snów Stalina. Ale przed Rudniewem oczywiście był inspiracją dla biura projektowego Graham, Anderson, Probst & White, które stworzyło plany Terminal Tower. Dlatego też Pałac Kultury i Nauki oraz Terminal Tower są tak podobne. Może nie są to moskiewskie siostry, ale na pewno jakaś amerykańsko-radziecka rodzina.

                Sęk w tym, że to nie koniec historii. Otóż uważa się, że architekci Manhattan Municipal Building w swoich planach byli zauroczeni pięknem La Giralda, katedry w Sevilli w Hiszpanii. I tak wracamy do Europy. A w Europie, jak wiadomo, historia jest bardzo skomplikowana i okazało się, że wieża La Giraldy była kiedyś minaretem Maurów. Po wyrzuceniu muzułmanów Hiszpanie poozdabiali wieżę elementami renesansowymi i stąd ten renesans w kolejnych odsłonach tortów. Te wszystkie ozdoby nie zasłoniły jednak kolejnej prawdy: otóż minaret w Sevilli był zbudowany na wzór minaretu Koutoubia w Maroku z XII wieku. I tak wieża minaretu z Maroka po dziewięciu wiekach, przez nowy świat (USA) i najlepszy świat (ZSRR) trafiła do muzułmańskiego Kazachstanu!

                Pałac Kultury i Nauki był zbudowany przez tysiące polskich specjalistów, inżynierów, artystów, stolarzy, murarzy i innych. W trakcie jego budowy podobno zginęło szesnaście osób. Dzisiaj to miejsce wielu urzędów, sal wystawowych i miejsc użytku społecznego. Znajdują się tu cztery teatry, kino z ośmioma salami, dwa muzea, księgarnie, olimpijski basen, Sala Kongresowa na 3 tysiące ludzi, Pałac Młodzieży i uniwersytet. Z tarasu na 30-tym piętrze można oglądać Warszawę. Złośliwi twierdzą, że z tego miejsca Warszawa jest najładniejsza, bo nie widać Pałacu. I już nikt nie pamięta, że Lew Rudniew wędrował po Polsce, gdzie w takich miejscach, jak Kraków i Zamość znalazł motywy polskiego renesansu, którymi potem ozdobił PKiN.

                Rozumiem, że Polska, z jej dziesięcioma tysiącami muzułmanów, nie może się równać z Kazachstanem. Ale w Kazachstanie dopiero niedawno wybudowali tort, a my chcemy swój zburzyć! Grunwald 1410 to fundament nacjonalizmu polskiego. Walczyli tam po naszej, polskiej stronie Tatarzy, którzy potem osiedli w Polsce. Może im należy zadedykować ten tort? Może uwierzą, że Polska to kraj tolerancyjny, który szanuje swoją historię? Manhattan Municipal Building w 1966 roku uznany został za zabytek. Nie wolno go zburzyć. Mimo, że znają muzułmańską przeszłość tego budynku…