Ryszard Romaniuk – Published 11/19

Ryszard Romaniuk

Moja historia o Agacie

 

Pogadałem sobie wczoraj z Agatą o Donnie Summer. Obydwoje zachwyciliśmy się tym musicalem, który właśnie przedstawiany jest w Cleveland. Pamiętam, że tak jak Donna, również Agata uważała, że Bóg stworzył Adama i Ewę, a nie Adama i Steve’a. Donna przeprosiła swoich przyjaciół gejów, bo przecież bez nich jej życie disco divy byłoby znacznie mniej barwne. Agata chyba ciągle nie rozumie, że to co drażni innych, mnie fascynuje. Geje lubią divy! Kto tego nie rozumie, nigdy nie zrozumie przyjaźni takich, jak mojej i Agaty. Bette Davis oglądam z zachwytem na ekranie. Ale gdy Agata wchodzi na podłogi Centrum w czerwonej sukni i wysokich szpilkach, przenosząc wzrok ponad tłumy pochylone nad jedzeniem, i gdy widzę, jak głowy powoli się unoszą, a widelec zamiera tuż przy ustach, wtedy mam ochotę powiedzieć do zebranych gości: „Agata przyszła!”

To wtedy zaczyna się przyjęcie, gdy kurtyna się odsłania i Agata z uśmiechem wita wszystkich, a to 3 Maja, czy też 11 Listopada. Na stulecie odzyskania niepodległości Agata oprócz sukni dobrała sobie najmodniejszego w sezonie mężczyznę i zaćmiła wszystkie inne panie, które biegały po scenie spłoszone przestrzenią i szukające tego, co już jaśniało nad Agatą! Diva nic nie musi. Ona ma wejść i być na scenie. Może się uśmiechnąć. Może nie. Może zakręcić się i wyjść i wtedy światło wyciąga całą szarość sceny i pot na czołach strudzonych.

Kiedyś pojechaliśmy na konferencję zorganizowaną przez PIASA (The Polish Institute of Arts & Sciences of America). Było nas trzech panów i Agata. Mówiliśmy o Centrum, jakie to wspaniałe miejsce. Agata powiedziała, że to jest jej miejsce, i każdy zrozumiał. Zrozumiał, że to jest bardzo dobre miejsce. Miejsce, które stać na divę. Mówi się, że diva to talent. Tak, ale do czego? Agata nie śpiewa.

Agata ma wiele talentów. Na przykład ma talent do mówienia rzeczy, jakie innym nie przeszłyby przez gardło. Ma ten jeden jedyny dar do mówienia szybszego niż myśl. A jaka jest myśl, każdy wie. Kojarzy się z mozołem, wysiłkiem intelektualnym, może być roztropna albo nie. A Agata umie się obyć bez tego. Mówi, kiedy chce i co chce. A jaka radość tego słuchać! Czasami trochę boli, kiedy mówi o mnie, ale cóż, to niewielka cena za moją miłość do Bette Davis!

Nawet jak palnie coś o gejach, to przecież wiem, że zanim jej to wytłumaczę, zmęczy się tematem śmiertelnie i zacznie mnie posądzać o nudziarstwo. A to oczywiście grzech porównywalny do obżarstwa i złego gustu. Więc pozostaje mi westchnięcie, które ona może przyjąć jako formę zachwytu nad jej słowami. Lubię zajeżdżać pod jej dom moim samochodem. Bo mój samochód jest w kolorze wściekłej czerwieni. Okazuje się, że to jest najlepszy kolor dla samochodu! Ale trafiłem! Mały problem polega na tym, że to ani mercedes, ani bmw. No cóż, przynajmniej kolor mi się udał!

Agata została szefową Forum. To już nie tylko pisanie, ale decydowanie, kto pisze dobrze, a kto słabo albo nie na temat. Więc diva znowu okazuje swój talent, marszczy nos i mówi: Ten akapit nie będzie się podobał Kowalskiemu, ten Wiśniewskiemu, a ten w ogóle nikomu. Bo Agata chce, żeby Forum było kochane przez wszystkich i nie rozumie, dlaczego ktoś czegoś w Forum nie lubi. Próbuję jej wytłumaczyć, że nie o pisanie chodzi, a o jej czerwoną sukienkę, i że ludzie zazdroszczą jej bycia divą, ale diva, jak to diva, marszczy nos i nic nie rozumie.

Najgorsze było, jak prowadziła kabarety i występy. Co wyszła na scenę i zapowiedziała kolejnego artystę, to sykanie się rozlegało. Bo przyjaciele słusznie zauważyli, że to artyści mają być w świetle reflektorów, a nie Agata. Nikt nie zauważył, że Agata reflektorów nie potrzebowała. Tak jej jakoś samo wychodziło. Potem Agata prowadziła „Randkę w ciemno”. Ciemno! Śmiech na sali, Agata i ciemno! Ale i tak kilka par się zbiegło, tak jak sukienka Agaty. Ciekawe, czy te pary pamiętają swoje dobrego początki?

Ciągle jej mało, raz jest feministką, raz centrystką, nie lubi polityki, potem naśmiewa się z tych, co polityki nie rozumieją. Powtarza za Michelle Obama, żeby wychodzić ze swoich bezpiecznych pieleszy i robić w życiu coś nowego. „Spróbuj!” krzyczy. Bo sama próbuje, a potem się dziwi, że świat ciągle wygląda inaczej. Nigdy nie jest taki sam.

Jednego nie rozumiem. Rozumiem, że można kochać syna. Nawet przystojny. Ale żeby chodzić na mecze piłki nożnej?! To przecież takie wulgarne, błoto, kopanie się, tarzanie w brudzie, no i te zapocone szatnie! Koszmar jakiś, a ona to lubi. No cóż, diva ma prawo mieć jakieś słabości. Byle nie w nadmiarze!