Stanisław Kwiatkowski – Published 08 / 21

Stanisław Kwiatkowski

20 LAT – TO BARDZO DŁUGO
Zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszałem głos pani redaktor naczelnej: – Zbliża się 20. rocznica Centrum i naszego Forum – powiedziała. – Ty byłeś w tym od początku. Może byś
coś na ten temat napisał? Coś ciepłego – dodała. 
– Przecież wiesz, że nie mogę pisać – jęknąłem. – Z moim wzrokiem jest coraz gorzej. Litery mi się zlewają, rozmazują, a najczęściej po prostu znikają. Pisanie w takiej sytuacji staje się męką, a czytanie w ogóle niemożliwe.
– Dasz sobie radę – powiedziała Szanowna Pani Redaktor. – A jak nie, to ściągnij sobie do komputera programy do dyktowania. Będziesz miał nowe zajęcie z nauczeniem się, jak się dyktuje komputerowi. Możesz też zatrudnić jakąś młodą i atrakcyjnie wyglądającą sekretarkę.
– Nie stać mnie na to – znowu jęknąłem z wyraźnym odcieniem rozpaczy w głosie i usłyszałem jeszcze: – No, trzymaj się. Czekam na twój tekst – a zaraz potem szczęknięcie odkładanej słuchawki.
W domu nikogo nie było i cisza aż dzwoniła w uszach. Zrobiłem sobie drinka i usiadłem wygodnie w fotelu. Wypiłem kilka łyków i zacząłem błądzić myślami po tych dwudziestu latach i zapadałem powoli jakby w inny wymiar.
Pamięć jest zawodna. Nie pamiętam już wszystkich szczegółów, ale w zakamarkach pamięci zostały pierwsze zebrania grupy entuzjastów tworzenia Polsko-Amerykańskiego Centrum Kultury w Cleveland, które odbywały się w na plebanii kościoła św. Stanisława. Własnego pomieszczenia Centrum jeszcze nie miało. Na jednym z takich spotkań ktoś zaproponował tworzenie gazetki. Wydaje mi się, że był to ks. Jerzy Kusy. Nie wiem, jak dla innych, ale dla mnie był to znakomity pomysł. Widziałem potrzebę pisma, które informowałoby Polonię o działalności Centrum i innych organizacji polonijnych w Cleveland i okolicy, pisało o wybitnych postaciach Polonii amerykańskiej, wydarzeniach historycznych i współczesnych dotyczących Polski i Stanów, a nawet publikować próby literackie. Było jeszcze wiele pomysłów, ale nie ma tu miejsca na wymienianie wszystkich.
Co z tego wyszło, osądźcie Państwo sami. Ja też nie jestem ze wszystkiego zadowolony. Przede wszystkim zawsze brak było osób z talentem i chęcią do pisania. Wielu przychodziło i odchodziło po zaspokojeniu ambicji, że ich tekst ukazał się w druku. Kilka osób odeszło też urażonych tym, że redaktor naczelny, pracujący w określonej rzeczywistości, chciał dokonać jakichś zmian w ich tekście. Różnie bywało. Wielokrotnie zwracałem się do różnych organizacji o przesyłanie nam materiałów o ich działalności. Chodziło tylko o informacje, my byśmy to odpowiednio redagowali. Cisza. Nikt na to nie zareagował. Zapewne z różnych powodów, ale mniejsza z tym. Były też wyjątki, jak pani Dorota Sobieska, twórczyni, dyrektor, reżyser i odtwórczyni głównych ról w Opera Circle, później opery clevelandzkiej, która najpierw drukowała na swojej prywatnej drukarce pierwsze numery Forum, a później bardzo przychylnie odnosiła się do pisania o jej dokonaniach artystycznych.
Chciałoby się wymienić tu wiele osób, które przez 20 lat poświęcały bezinteresownie swój czas i zdolności naszemu pismu. Lista byłaby dość długa. Nie mogę jednak pominąć postaci wyjątkowej, pana Eugeniusza Bąka. Od samego początku czuwał nad nami swoją mądrością i wyczuciem sytuacji, a ponadto każdy numer Forum zawoził na pocztę, żeby rozesłać członkom Centrum.
Pominę tu zapał, poświęcenie, talent i pracę innych na rzecz Forum. Mnie osobiście wystarczy satysfakcja z tego, że na stronach przytłaczającej większości numerów tego pisma pozostała część mojej duszy i osobowości. Przez całe dwadzieścia lat.