Agata Wojno – published 12/16

TRANSLATE

 

                                                        Niech zacznę od siebie…

       Ten numer Forum właściwie w całości utrzymuje nastrój świąteczny. Uważam, że to dobre a nie nudne, bo tylko raz w roku jest taki inny czas. Refleksji. Osobiście po raz pierwszy od niepamiętnych lat, postanowiłam zrozumieć czym jest adwent? Ktoś mi zarzucił niedawno, że „Forum jest katolickie”. Nie zgadzam się z tym. W Forum wyrażać możemy swoje opinie na każdy temat, byle wyważone i nie godzące agresywnie w przekonania sprzeczne od prezentowanych przez autora. Tak jak u księdza Jerzego przy stole, gromadzimy się całą redakcją, szanując różnorodność naszych poglądów, pochodzenia, religii, bądź jej braku; tak w Forum możemy pisać o wszystkim. Pewnie, że Święta Bożego Narodzenia nam i nie tylko nam kojarzą się z tradycją chrześcijańską, bo… one nie muszą się wcale kojarzyć, to przecież są święta chrześcijańskie. Stąd ten adwent. Przez lata przeze mnie traktowany „po macoszemu”, aż doszłam do momentu, kiedy postanowiłam ten okres w roku przeżyć inaczej. Jakby dać szansę adwentowi. ( A może to ja dostałam szansę?…) Ktoś może się uśmiechnąć i pokiwać nade mną głową, bo już 50 z górą lat przeżywa adwent, ale dla mnie tegoroczny jest pierwszym świadomym. Może dla kogoś też? To okres wyciszenia i zadumy. Trudno się wyciszyć i zamyślić nad sobą, kiedy sklepy kuszą, gorączka przedświąteczna paraliżuje stresem, czas „christmas party” jest w swoim rozkwicie, a „zacofany” kościół proponuje cichą radość czekania w zadumie… Oto właśnie w tym roku odkrywam, że to ma sens. Sens zupełnie inny niż religijne przykazanie. Jest sens w refleksyjnym czekaniu. Cisza adwentowego poranka daje siłę.

 

Lubię biegać. Wtedy patrzę na drzewa i obserwując ich biologiczny rytm analogicznie odnoszę go do okresów w życiu. Teraz, wszystkie liście spadają, jak zbędny balast złych wydarzeń, przeszłości, czasu, błędów. Zaraz, kiedy mróz uderzy, a śnieg obsypie te ogołocone drzewa, wiatr zagwiżdże, czasem chcąc je powalić, one się nie ugną pod siłą zimowego sztormu. Kiedy tylko mają mocne korzenie, przetrwają do wiosny. Aby ponownie rozkwitnąć. Kiedy tak patrzę na te drzewa, to myślę o życiu. Ileż w nim zbędnego balastu, ileż momentów bólu i chłodu. A człowiek idzie do przodu i zawsze ma czas, żeby zacząć od nowa budować to co dobre. Zmieniając siebie, tak naprawdę zmieniać świat. Na to nigdy nie jest za późno. Siła przyrody w odniesieniu do człowieka pozwala wierzyć, że każdy okres w życiu ma swój ukryty sens, że to co trudne prowadzi nas do czegoś pięknego, czego dziś jeszcze nie możemy zobaczyć.

 

Żeby jednak cały numer Forum nie był monotonny, to dzielę się teraz refleksją na temat absolutnie nie pasujący do błyszczącej, świątecznej choinki.

      Kiedy mój syn, przyjeżdża z collegu i pożycza mój samochód, to przestawia w nim nie tylko lusterka i siedzenie, ale przede wszystkim radio, bo słuchamy innych stacji, chociaż ja wciąż utrzymuję, że jestem nowoczesna, nadążam za modą i takie tam… że niby nic mnie nie dzieli od pokolenia 20-latków. 96.5FM (bo tejże stacji słucha mój syn) za każdym razem, kiedy rozbrzmiewa w moim aucie sprowadza mnie na ziemię i podpowiada, że… „każde pokolenie ma swój czas”. Piszę o tym, ponieważ któregoś właśnie dnia wsiadłam do swojego auta, w którym grało nie moje radio i zrobiłam coś zgoła innego niż zawsze… postanowiłam nie przełączyć stacji! Otworzyłam się na „nowe”, „inne” sygnały. Pomyślałam: „inne nie znaczy gorsze, nowe rozwija, a młode pokolenie warto zrozumieć”. Innymi słowy, nie zaszkodzi posłuchać tego co młodzi i przy okazji zobaczyć czym oni żyją, albo jak media kształtują ich gusta. ( Z reguły bowiem, „wkurza mnie” to radio i od razu je wyłączam!). Ta stacja jest oczywiście niezwykle głośna, żywa, „energetyczna”, słuchacze mają coś do powiedzenia, bo ciągle dzwonią, uczestniczą w jakichś quizach, konkursach, wygrywają nagrody, albo zwyczajnie dzielą się swoimi sprawami na antenie. Trafiłam na program o facetach! Do radia dzwoniły kobiety i opowiadały jak bardzo i w czym ich partner jest „zniewieściały” albo „kobiecy”, żeby wyeliminować zabarwienie negatywne. Właśnie! –  Bo kobiety nowego pokolenia z zachwytem opowiadały o swoich facetach i prześcigały się w przytaczaniu przykładów: mąż jednej ma tak świetny gust, że wybiera jej wszystkie ubrania! Wszystkie. Mąż innej, używa damskich kosmetyków, bo nie znosi zapachu męskiego szamponu albo żelu do kąpieli. A partner kolejnej słuchaczki, został przez nią namówiony na korzystanie ze spa i z umiłowaniem poddaje się teraz regularnie zabiegowi pedicure… Na co pani redaktorka ubolewać zaczęła nad faktem, że w jej salonie pedicure dla mężczyzn jest dużo droższy niż dla kobiet ( może bo mają z reguły większe stopy, pomyślałam, w końcu przecież palców mają tyle samo co my…) i zapytała dzwoniącą słuchaczkę o cenę w zakładzie do którego ona z narzeczonym uczęszcza. Pan redaktor na antenie radiowej, żeby być politycznie poprawnym, przyznał wszystkim paniom rację. Ze śmiechem zaś dodał, że to wciąż zastanawiające, że jednak nie widzi się tak dużo kobiet koszących trawniki, reperujących samochody, wiercących wiertarką dziury… Po tej dywagacji na temat „kobiecości” mężczyzn w dzisiejszym świecie, z moich głośników popłynęła muzyka. Młody głos Taylor Swift przywracał mi wiarę w to, że młodzi ludzie tak jak my potrafią kochać, piosenka była o miłości… A że w ich pokoleniu faceci chodzą na pedicure? To co? To super!!! Potem były konkursy, ale już nie słuchałam, bo się zamyśliłam… Wpaść w kompleksy, czy nie? Mój mąż jest bowiem odwrotnie proporcjonalny do wizerunku faceta „zniewieściałego” i co? Nie wybiera mi ubrań, za to zawsze mówi, że świetnie wyglądam. Używa kosmetyków, które… ja mu wybieram i dotychczas nie nauczył mnie obsługiwania kosiarki. I co? Pomyślałam sobie, że warto byłoby go zabrać do spa, żeby się zrelaksował! Choćby za samo koszenie trawy… – twój mężczyzna zasługuje na spa. Tak! Jejku… pokolenia się zmieniają, czy przy tym wizerunek mężczyzny i kobiety też musi ulec zmianie? Może – ten wizerunek kształtowany i narzucany przez media – tak. Ale, tak prywatnie, uważam, że w każdym związku wszystko jest kwestią wewnętrznych ustaleń, kompromisów i wzajemnego komfortu. Właściwie w tej audycji uderzył mnie upływ czasu, a nie wizerunek mężczyzny, bo sama lubię kiedy facet nosi różowe koszule i śmiesznie wywiązane szaliki! Jestem nowoczesna? Tak, bo to ładne,  modne i „real men wears pink”, ale… Jestem starodawna, czy wygodna? Bo lubię, kiedy facet kosi trawę i naprawia wszystko co się popsuje. Teraz mamy inne czasy, bo w czasach mojej babci, to nawet kobiety nie słyszały o czymś tak „mega fajnym”, jak pedicure! Za to biedaczki musiały pranie robić ręcznie, bo nawet pralek nie było by ułatwić im życie.  Zatem to „nowe” nie znaczy gorsze!… Może, skoro teraz mamy czas refleksji, to nad tym też – na marginesie wielkich znaczeń – warto się zastanowić?

 

Wszystkim czytelnikom w imieniu Redakcji Forum i swoim własnym życzę dobrze przeżytych Świąt Bożego Narodzenia. Świąt pełnych uśmiechu i łagodności, takich które dołożą kolejną perełkę do korali rodzinnych wspomnień i przyniosą nadzieję na dobry, obfity, bezpieczny, cały nadchodzący Nowy Rok.

Jeśli należymy do tych szczęściarzy, którzy wszystko mają, nie zapomnijmy podzielić się z innymi, którym doskwiera niedostatek. Nie zapomnijmy, że okres radosny dla nas, okres, kiedy od przepychu prezentów aż głowa boli, dla innych jest okresem samotności, bólu, choroby i smutku. Tym, którzy przeżywają teraz trudny czas, ofiarujmy od siebie iskierkę radości, ciepłe słowo, pamięć, zaproszenie do wspólnego stołu…

Nasza uwaga skierowana na potrzeby drugiego człowieka niech będzie w tym roku priorytetowym prezentem. Warto zacząć od siebie… Zmieniając siebie mogę naprawdę zmienić świat wokół mnie.