Agata Wojno, Wspomnienia – Published 01/16

„Wołam cię obcy człowieku”…

 

 

Jak łatwo pielęgnować wspomnienia i nadawać im kształt, który nam pasuje i wyobrażać sobie coś czego tak naprawdę nie ma… Wspomnienia mogą być nawet niebezpieczne i prowadzić na manowce rozczarowania, kiedy skonfrontowane z rzeczywistością przestają już być tak urocze.

 

Niedawne Święta Bożego Narodzenia spędziłam z rodziną w Polsce. Mam wrażenie, że teraz powinnam opisać same superlatywy związane z magią świąt w kraju ojczystym, tylko, że…magia straciła na swej sile. No i właśnie tak oto wygląda zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością. Tyle lat tutaj (prawie 20) tęsknie wzdychałam do tradycyjnej polskiej wigilii. Tej z domu rodzinnego. Tyle lat pielęgnowałam zapamiętaną tradycję i tyle lat myślałam, że tam jest lepiej, inaczej, bardziej uroczyście. Jakby śnieg tam był bielszy, mróz cieplejszy, słońce jaśniej się odbijało w pierzynce błyszczącego śniegu, a pierogi ulepione były z jakiejś innej mąki – mniej białej, mniej tuczącej, czy mniej modyfikowanej genetycznie…

Otóż nie, śniegu nie było tak jak i tutaj, a dzień chylił się ku zachodowi już po 3 pm. Było szaro od rana do wieczora, a mnie się zawsze wydaje, że tylko w Ohio jest tak mało słońca… Pierogi smakowały zupełnie zwyczajnie, uginające się od smakołyków stoły przerażały mnie, a nie zachwycały! Chyba jestem jakaś dziwna… myślałam sobie. Jak może mi się nie podobać takie polskie biesiadowanie?… I doszłam do wniosku, że to co tworzymy sami, dzień po dniu, z czasem zamienia się w naszą osobistą małą ojczyznę, tu jest nasz dom, a tam jesteśmy tylko gośćmi – obserwatorami. Uczestnikami czegoś, co do nas tak naprawdę nie należy. Taka dola emigranta, który nagle budzi się i myśli, że na emigracji jest u siebie…

 

Przez cały pobyt w Polsce nie opuszczały mnie słowa z wiersza Różewicza:

 

„Ojczyzna to kraj dzieciństwa

Miejsce urodzenia

To jest ta mała najbliższa

Ojczyzna 


Miasto miasteczko wieś

Ulica dom podwórko 


Pierwsza miłość

Las na horyzoncie…”

 

Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że cała prawda o mnie w nich się właśnie zawiera. Ojczyzna, to kraj dzieciństwa, miejsce urodzenia… Kraj, któremu przypisujemy właściwości i cechy, których może już nie ma?… Trochę jak w bajce.

 

Pewnego poranka w Polsce udało mi się wymknąć, by pobiegać. Tak bardzo zmęczona suto zastawianymi stołami, zatęskniłam za swoją zwykłą rutyną. Wybiegłam z bloku, powietrze było rześkie, ludzie nieśli świeże bułeczki z osiedlowych sklepików do domów na śniadanie dla rodziny. (Dziwnie nie zazdrościłam im tych bułeczek)… Tacy zamyśleni, smutni, przyglądający mi się ze zdziwieniem – nie pasowałam do ich codziennego obrazka o poranku, w moim wściekle różowym sportowym wdzianku. Sam kolor wprawia mnie w dobry nastrój więc się do tych mijanych przechodniów szeroko uśmiechałam, a oni… smutni mijali mnie bez entuzjazmu. Hmm… w Stanach, jak biegnę to ludzie się uśmiechają, machają, zagadują… człowiek od samego mijania wesołych ludzi nastraja się pozytywnie!

Minęłam osiedle, wbiegłam do lasku. Cudowna piaszczysta droga, szum drzew i to niezastąpione uczucie wolności…, wszystko razem dodawało mi skrzydeł. Biegłam i nagle zobaczyłam dróżkę odbijającą w bok, postanowiłam sprawdzić dokąd mnie zaprowadzi. I wówczas poczułam Polskę, historię i wyjątkowość naszego kraju, kiedy stanęłam przed pomnikiem nieznanych ofiar zamordowanych w czasie II wojny światowej. A na pomniku słowa Baczyńskiego:

„Wołam cię obcy człowieku

co kości odkopiesz białe

kiedy ostygną już boje

szkielet mój będzie miał w ręku

sztandar ojczyzny mojej.”

 

Stałam zamyślona, wpatrzona w pomnik i krzyż, jakbym wrosła w ziemię. Niewiedzieć czemu oczy zaszkliły mi się łzami. Poczułam jak serce ojczyzny bije na tej polance w samym środku niepozornego przy osiedlowego lasku – miejscu pamięci narodowej. Tam czas się zatrzymał; tam dało się poczuć ojczyznę. I zadumałam się myśląc, czy już jestem obcym człowiekiem wołanym przez poetę?

 

Dzisiejsza Polska to kraj paradoksów, kraj naszych westchnień i wspomnień oraz kraj szarych ulic, rozwalonych śmietników osiedlowych, smutnych ludzi i bardzo nieprzyjemnych kelnerów i sprzedawców. Kraj bloków podobnych jeden do drugiego jak lustrzane odbicia! Kraj paradoksów – pięknych galerii handlowych z cenami jak u Chanel, malutkich brzydkich samochodzików i „wypasionych bryk”, kraj kobiet na szpilkach w pięknych futrach i zmęczonych ludzi targających torby z zakupami. Tęsknimy za światem, którego nie znamy już, albo może raczej do którego już nie należymy…

 

Kraj paradoksów – polityków przekonujących wszystkich, że jesteśmy w Europie i wąskich dróg, które w pewnych rejonach nawet nie przypominają jednego pasa europejskiej autostrady. Kraj różnic, różnic tak widocznych, że aż bolesnych. Ciągle słyszymy, że TYLE się w Polsce zmieniło i to prawda – WIELE – tylko ta mentalność walki i konfliktów, która najpełniej uwidacznia się w dzisiejszych mediach a udziela się całemu społeczeństwu od wieków pozostaje niezmienna…

 

Wylatywałam z Polski myśląc: ojczyzna to kraj dzieciństwa czy kraj zamieszkania? A może ojczyzna jest w sercu?

 

Agata Wojno